niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział III.

O jezu, ludzie!!!! Napisałam dopiero dwa rozdziały, a tu już komy lecą!! Dzięęęęęęęękuuuuuujęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Baaardzo dziekuję :D. Jesteście super!! Ok, a teraz czas na rozdział.
Miłego :* !!
^^^
Tak jak już mówiłam... Po rozpakowaniu się postanowiłam pozwiedzać trochę okolicę. Ubrałam szybko buty:



I wyszłam. Świeciło słoneczko, czyli jak dla mnie - przecuudnie!!! Kocham tą wielką kulę, która pojawia się raniutko, a znika wieczorkiem. Ale jeszcze bardziej lubię księżyc. Mimo, iż nie jest moim patronem (moim jest akurat - od aut.), to i tak Go uważam za mego strażnika. Może i odbija tylko światło słoneczne, ale po prostu tak jest, że gdy świeci, czuję się bezpieczna. Dobra, ja tu gadam o słońcu i księżycu, a tu tyle do opowiedzenia!!
To wracając do normalnego świata. Nie wiedząc kiedy, zawędrowałam do opustoszałego (tak myślę) parku. Nikogo tu nie było. Rośliny rosły nawet dziko. Wygląda mniej więcej tak:

 Tylko wiecie. Baardziej zarośnięty i taki opustoszały.

Idąc tak słuchałam piosenek z mojego telefonu:

 (Ja też taki mam :D - od aut.)

 A oto słuchawki (Normalnie jak moje!! Bo mam identyczne. - od aut.)

Słuchałam właśnie piosenek zespołu Daughtry . Leciało właśnie "Feels Like Tonight". To moja ulubiona piosenka tego zespołu. Dobra, nie przynudzam piosenkami. Idąc tak zobaczyłam gęste zarośla. Kierowana ciekawością postanowiłam przedrzeć się na drugą stronę. Gdy w końcu przeszłam, zauważyłam wierzbę płaczącą:




Zdecydowałam, że może to być niezła kryjówka na rozmyślania. Gdybym weszła na drzewo, nie byłoby mnie widać. I tak też zrobiłam. W Nowym Yorku też miałam takie miejsce, gdzie mogłam pomyśleć. Ale wróćmy już. Mogłabym też usiąść pod nią, przy tym jeziorku. Dobrze, że w torebce zawsze noszę długopis, ołówek i mój pamiętnik, w którym rysuję (zapomniałam Wam powiedzieć, że uwielbiam również rysować :P) oraz komponuję nowe piosenki (tak, lubię i śpiewać, jak i sama tworzyć prywatne utwory). Naszła mnie wena na rysowanie. Jednak, narysowałam nie wierzbę, czy coś podobnego tylko to:




Nie pytajcie o ten napis. Zdjęcia są odwrócone. Możecie dać to do lustra, wtedy zobaczycie :D. I rysowane długopisem, więc nienajlepsze. Ok, nie dumam nad rysunkami, idę dalej. Oprócz tego przyszło mi do głowy coś takiego:

"Gdy wyruszysz w podróż swą,
Wybierz wpierw, którą podążysz drogą.
Czy to do miasta wielkiego,
Czy może do lasu ciemnego.
Przyjdzie czas Ciebie sprawdzić,
Dlatego niech serce Cię prowadzi." *

Gdy skończyłam pisać w zeszycie, spojrzałam na zegarek. Dochodziła już siódma wieczorem.
- O nie!! Nessa mnie zabije!! - krzyknęłam i czym prędzej popędziłam w kierunku wyjścia z parku. Mam szczęście, że wiedziałam dokąd iść (park był bardzo blisko willi, do której się przeprowadziłyśmy).
Wpadłam zdyszana do domu i już od progu usłyszałam głos Van:
- Laura?? Co tak późno?? - jej mina była zmartwiona.
- Byłam w parku tutaj niedaleko. Trochę się tam zasiedziałam. Przepraszam.
- W porządku, ale na przyszłość mów, że będziesz późno, ok?? - Vanessa była moją opiekunką. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś mi się stało. Dobrze o tym wiedziałam.
- Ok. A teraz muszę iść wziąć kąpiel. - rzekłam, po czym pobiegłam do pokoju po pidżamę:


 Z przygotowanymi ciuchami poszłam do łazienki. Napuściłam wody do połowy, po czym zakręciłam kurek. Szybko umyłam ciało i włosy,  wytarłam się i założyłam pidżamkę. Uczesałam mokre włosy, po czym trochę je wysuszyłam.
Zbiegłam jeszcze tylko na dół, zjadłam na kolację kanapkę z dżemem i wyruszyłam w drogę powrotną do mojego królestwa. Opisałam jeszcze tylko w pamiętniku dzisiejszy dzień i położyłam się na łóżku. Nie przykrywałam się. Noce tutaj nie były nawet chłodne, natomiast gorące. Nie będę się dusić pod pierzyną.
Zaczęło się rozmyślanie. To mój rytuał. Zawsze przed zaśnięciem patrzę sobie na tarczę księżyca i rozmyślam. Jestem ciekawa, czy znajdę tu jakiś przyjaciół. Szkołą się póki co nie martwię. Są bowiem wakacje. Ale bardzo bym chciała mieć przyjaciół. W Nowym Yorku, owszem, miałam kolegów i koleżanki, ale tak naprawdę to nikt mnie tam szczególnie nie lubił. Zależy mi na zdobyciu przyjaciół. Wtedy nie byłabym taka samotna.
Tak rozmyślając, nie wiem kiedy, zasnęłam...
^^^
Mówiłam, że będzie dłuższy :D!! I co?? Jest?? Jest!!! Ok, mam nadzieję, że się podobało. A, i nie obrażę się, jak ktoś skomentuje :3.
* - Rysunki i wierszyk narysowane oraz napisane przeze mnie. Wiem, są okropne, ale tak mi się akurat ułożyło, że je tu wstawiłam.
Okajta, ja idę.

Pozdro!
~ Halley S.

2 komentarze:

  1. Jestem! Czytam i będę czytać :) Dodaj obserwatorów, bo nie chce mi się codziennie wchodzić i patrzeć, oki?

    Julka :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie znalazłam twojego bloga i bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń